Najgorsza funkcja na PC w historii? Potencjalnie katastrofalny Recall w Windowsie nadciąga

Pewnie słyszeliście już coś o Recall, bo mówi się o nim ostatnio naprawdę sporo. Prawie wyłącznie źle, co nie może nikogo o zdrowych zmysłach dziwić. Jeżeli jednak ostatnie kilka tygodni spędziliście w jaskini – Recall to zapowiedziana przez Microsoft funkcja nadciągająca złowrogo wraz z falą innych „usprawnień” AI w kierunku Windows 11, która w największym skrócie będzie zapisywała kompletną, wizualną i tekstową historię tego, co robimy na „naszym” (w przypadku korzystania z systemów MS cudzysłów wydaje się być już zasadny) komputerze.

Tak wygląda Recall w działaniu.

W dowolnej chwili będziemy mogli przywołać to, co robiliśmy i widzieliśmy na naszym ekranie kilka tygodni temu – Windows będzie zapisywał wszystko, niezależnie od tego, czy pracowaliśmy nad naszą pracą magisterską, szukaliśmy informacji na temat naszej choroby czy prowadziliśmy „hot rozmowę” na czacie lub wideo z naszą partnerką/partnerem.

W tym celu system Microsoftu będzie co kilka sekund wykonywał zrzut ekranu, a następnie sporządzał również przez OCR skrypt z tego, co na ekranie odnajdzie. Dane te będą następnie po prostu zapisywane na dysku. Staracie się używać silnych haseł, dbać o swoje dane, korzystać z szyfrowanych komunikatorów do prywatnych rozmów? Cóż, Recall nic sobie z tego nie robi, a Microsoft sam przyznaje, że nie robi rozróżnienia na dane wrażliwe.

Recall to część aktualnej fali szaleństwa AI. Chyba się zgodzimy, że to, co łączy wiele z tych innowacji, to lekkomyślny i zbyt pośpieszny sposób ich wprowadzania. Każda firma chce załapać się na falę, a co dostajemy my? Od Google np., ich największą wyszukiwarkę na świecie używaną do uzyskiwania informacji przez miliardy ludzi na całym świecie, która wspomagana przez AI odpowiada nam, że USA miały jednego prezydenta-muzułmanina w historii, a był nim Barack Hussein Obama, ser do pizzy najlepiej przyklejać klejem, a kamienie są wartościowym składnikiem diety.

To, co robi w tej chwili Microsoft również wydaje się całkowicie nieodpowiedzialne.

Jednym z wielu, którzy w ostatnich dniach dzielili się swoimi uwagami dot. Recall jest specjalista ds. bezpieczeństwa, Kevin Beaumont. Po testach nowej funkcji pisze na swoim blogu o wielu problemach z nią związanych. W jej obecnym kształcie był on w stanie uzyskać dostęp do pełnej historii nawet z poziomu innego konta użytkownika!

Ktoś może powiedzieć: jeśli haker uzyskuje dostęp do komputera, to i tak zawsze mieliśmy ciepło. Różnica jednak polega na tym, że do tej pory mógł wykraść nam np. bazę z hasłami, dokumenty, zdjęcia, historię przeglądarki itp. Wraz z Recall natomiast będzie miał na wyciągnięcie ręki, potrzebując jedynie chwilowego połączenia, dostęp do praktycznie pełnego zapisu wszystkiego, co robiliśmy i widzieliśmy na komputerze w ostatnich tygodniach czy miesiącach (Beaumont pisze, że potrzebne są do tego dwie linijki kodu).

Tego typu funkcja może mieć swoje zastosowanie w pewnych szczególnych okolicznościach i przy zachowaniu ostrożności, ale uruchamianie jej domyślnie dla każdego użytkownika, 24h na dobę, w obecnym kształcie to totalne nieporozumienie.

Co jest w tym wszystkim najgorsze? Że ta katastrofa dotyczy nas wszystkich, łącznie z tymi z nas, którzy dbają o prywatność. Nasze rozmowy i inne treści będą w historii dowolnej osoby, z którą np. piszemy i która będzie miała komputer z Windowsem.

Od dawna widzimy i wiemy, że obecnie Windows jest przede wszystkim usługą do zbierania informacji o użytkownikach, z miesiąca na miesiąc coraz bardziej wypchaną reklamami, okienkami przekonującymi nas (albo raczej sprytnie przymuszającymi przeciętnego użytkownika) do korzystania z kolejnych usług.

Tego typu oprogramowanie zwykliśmy nazywać spyware, dziś chce ono nazywać się systemem operacyjnym. Znając odrobinę historii potrzeba ogromnej dawki naiwności, aby uwierzyć we wszelkie obietnice dotyczące tego, jak to dane będą lokalne, tylko nasze i oczywiście jak to prywatność i bezpieczeństwo jest absolutnym priorytetem dla Microsoftu.

Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, to brzmi jak najlepszy moment, żeby przynajmniej do personalnego użytku przejść w końcu na Linuksa (co przy okazji jeszcze nigdy nie było tak proste). Kliknijcie poniżej i pytajcie w komentarzach lub grupie, jeśli macie jakieś wątpliwości.


Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeżeli ten wpis jest Twoim zdaniem wartościowy, a także interesuje Cię technologia ze szczególnym uwzględnieniem prywatności, wolnego oprogramowania i kwestii etycznych zamiast sponsorowanych artykułów o kolejnych produktach, które „musisz mieć” i chciał*byś, żeby blog dalej istniał i się rozwijał – dodaj blog do subskrybowanych na platformach społecznościowych (linki poniżej) lub RSS, poleć lub podaj dalej link gdzieś w internecie (to naprawdę dużo!), a jeśli sytuacja finansowa Ci na to pozwala – rozważ postawienie mi kawy. Każde wsparcie motywuje, aby pchać ten wózek dalej. 🙂 Dzięki!

Linki do social media GeekOrganic:

Dodaj komentarz